poniedziałek, 9 lipca 2012

upał, upał, upał....

Niby najzwyczajniej w świecie, a jednak wyjątkowo uparcie upał nie odpuszcza. Nie żebym nie lubiła lata, ja je wręcz uwielbiam! Ale nie znoszę tak wysokiej temperatury i uczucia że zaraz się uduszę, bo naprawdę nie ma czym oddychać =( Pomimo wszystko staram się nie marudzić i wydobywać z tego same korzyści, na przykład piękną opaleniznę jakiej już dawno nie miałam, czy też cudowne smaki wszystkiego co zimne =)

Niestety blog zamiast się rozrastać, zatrzymał się w miejscu, ale już się tłumaczę... Natłok spraw i zadań, chwilowa wakacyjna praca, zajęcia adaptacyjne moich wrześniowych 3-latków, z którymi już niedługo spotkam się w przedszkolu, a ponadto nie da się ukryć każdą wolną chwilę spędzam w naszym raju na ziemi. Nie może oczywiście zabraknąć też czasu dla mojego kochanego Z. A niestety wczoraj i dzisiaj nie mogło też obyć się bez ostatniego zjazdu na uczelni. Na szczęście wszystko już zaliczone i czekam na ostatni rok mojej męczarni w wylęgarni talentów pedagogiczno-psychologicznych.

Obiecuję poprawę! A teraz wysyłam troszkę wiatru (bo akurat troszku dmucha za oknem) tym którym za ciepło i znikam spać! Jutro, a właściwie dziś czeka mnie wyprawa do Skansenu z moją cudowną (!!!) grupą półkolonijną.


Dziękuję za pierwsze komentarze! Bardzo to miłe i nie ukrywam, że motywujące! DZIĘKUJĘ!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz