niedziela, 9 września 2012

teraz jestem trzy metry nad niebem...

No dobra może nie koniecznie teraz, jednak kilka razy w życiu mi się przydarzyło, może nawet więcej niż trzy. Ale nie o tym, w związku z tym, że pisać mam o wszystkim co mnie fascynuje, nie może w żadnym przypadku zabraknąć świata filmowego.




W związku z tym, chciałabym Wam polecić hiszpańską wersję filmu "Trzy metry nad niebem". Niby romansidło, ale naprawdę wyjątkowe. Płakałam jak głupia, chociaż jestem z gatunku który z reguły na filmach nie roni łez! Film oczywiście troszkę przekoloryzowany, ale dosadnie romantyczny i dający mocno do myślenia. Naprawdę serdecznie polecam, nawet mój kochany Z. dał się wciągnąć i obejrzał ze mną za równo pierwszą część jak i drugą.

niedziela, 2 września 2012

czas na...

4 miesiące przymusowego urlopu trochę,a nawet bardziej niż trochę mnie rozleniwiło. Zero zapału, zero potrzeby dźwigania tyłka z fotela, zero chęci na cokolwiek. Tak, tak właśnie wyglądał mój ostatni żywot. Jednak od jutra zaczynam żyć, wreszcie będę miała mnóstwo rzeczy do zrobienia, plan dnia będzie wypchany po brzegi, a ja wciąż będę zastanawiać się dlaczego doba ma tylko 24 godziny. Potrzebuję tego, chyba równie mocno co powietrza i wody do życia i cieszę się, że już jutro wejdę o 6 do przedszkola i spotkam moje kochane łobuzy. Jasne boję się jak to będzie, jakie będą nowe dzieci, czy podołam zadaniom postawionym przede mną. Boję się bo to dopiero drugi rok mojej pracy wśród dzieci i zdaje sobie sprawę, że umiem bardzo niewiele, że każdy dzień będzie dla mnie wyzwaniem, a nie codziennością. Ale wiem, że dam radę! Ot tak i już!

Pozdrowienia dla wszystkich pań nauczycielek =) Trzymajcie się kochane!

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

eee siostra...

A co mi tam! Tak sobie siedzę przed komputerkiem, za oknem ciemno, właśnie skończyłam oglądać z mamą film, swoją drogą bardzo polecam kto jeszcze nie widział "Duchy moich byłych" z Mattew Mcconaughey naprawdę super =) hmm... zasiadłam i przeglądam zdjęcia z wakacji (wciąż!), a wakacje niestety nie ubłagalnie dobiegają końca. Jutro biegnę podpisać nową umowę do przedszkola, a od środy już kolorowa przedszkolna codzienność. Szczerze przyznam, że bardzo się cieszę z powrotu, bo w domu nachodzą mnie objawy depresji, totalnej depresji, a myślę że w tym wieku nie przystoi! Ale ja nie o tym...

ot co! Przeglądam zdjęcia i stwierdzam, że pochwalę się siostrą, a przy okazji moją twórczością fotograficzną. Mam nadzieję, że i wy choć troszkę zachwycicie się tymi zdjęciami, bo mi się strasznie podobają i dumna jestem, oczywiście z fotogenicznej siostry, ale z siebie samej po cichu, troszkę też =) (bo jak to siostra mówiła kiedyś, jak dorosnę to zostanę aparatką! też chciałam, na razie nią nie jestem i cieszę się amatorską, wyrywkową zdolnością... czasem po prostu fajnie zdjęcie mi wychodzi)

Koniec gadania... Zdjęcia!





Paula wraca w czwartek... Mam nadzieje, że focha nie będzie za publikacje =) Buziaki!

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

jedno z tych miejsc...

Na wakacjach byłam, a nie chwaliłam się tymi urokliwymi zakątkami. Nie ukrywam ostatnio krucho z jakimikolwiek zdjęciami, jakoś weny twórczej brak, w szczególności oglądając te wasze wszystkie cuda. Obiecuję, iż wkrótce zacznę tworzyć coś swojego, co nadawać się będzie na wklejanie =) Tymczasem kilka zdjęć z tegorocznych wakacji we Władysławowie, które poprawiają mi humor, które pozwalają odlecieć gdzieś daleko, które przypominają o tym jak będzie cudownie pojechać tak znów za rok.
















Zdjęć na dzisiaj tyle, hmm no może aż tyle =) Kocham zdjęcia i nigdy nie umiem zdecydować, które wyszło lepiej =) A w najbliższym czasie, może wkleję kilka "portretowych", mam nadzieję, że nikt z osób użyczających twarz, nie będzie miało nic przeciwko.

poniedziałek, 6 sierpnia 2012

z miłości do...

Pisać nie będę dużo. Z miłości do słoneczników, wysyłam wam je w najlepszej formie jaka tylko jest w tej chwili możliwa, gdyż sezon słonecznikowy z pełni i mogę się wreszcie nimi cieszyć =)

Nie mogę oczywiście nie dodać, że słoneczniki zostały wyhodowane w naszym raju na ziemi przez moją kochaną mamusię =)



wtorek, 31 lipca 2012

wróciła...

Chociaż bardzo tego nie chciała, zapierała się rękami i nogami, to jednak wróciła do domu. Nie żebym go nie lubiła, ale chętnie bym jeszcze poleżała na plaży, wykąpała się w morzu, przeszła kilka razy całe miasto wzdłuż i w szerz. Jednak najchętniej posiedziałabym jeszcze z WAMI! Będziemy tęsknić, zresztą jak co roku. W życiu nie pomyślałabym o tym, że będziemy mieli przyjaciół na drugim końcu Polski i o tym, że pomimo tego, że widzimy się raz do roku to ta znajomość ciągle trwa! Jesteście cudowni i mam nadzieje, że zawsze będziemy mieli ze sobą kontakt i będziemy o sobie pamiętali. Nie ważne gdzie będziemy i jak bardzo się zmienimy! 

A najbardziej dziękuje kochanie tobie, za te cudowne wakacje! To był najpiękniejszy czas jaki spędziliśmy razem! Może i nie stało się nic wyjątkowego, ale te wakacje dały mi naprawdę wiele. Dzięki nim mogłam zobaczyć w tobie i w nas to, czego wcześniej chyba nie widziałam i za to dziękuję!
Parę minut przed wyjazdem  =( Najlepsi! =* Czekamy na Was! =*

środa, 11 lipca 2012

zdenerwowanie, irytacja....

Dlaczego człowiek musi się tyle razy denerwować? Dlaczego tyle rzeczy musi nas irytować? Wiem, wiem gdyby nikt nas nie irytował, gdyby wszyscy byli idealni też byśmy narzekali, że tak jest. Ale ja już po prostu nie wytrzymuje... Z każdej strony coś, z każdej strony jakieś przeciwności. Popadam już czasem w obłęd, dzwoni telefon a ja się zastanawiam "ehem ciekawe co tym razem jest nie tak". Albo też w każdym podtekście wyszukuje ukryty problem. Taaaaaaaaaak "paranoizm", "histeryzm" i schizofrenia  gotowa, ale cóż począć gdy ostatnio los się rzadko uśmiecha. Nie, nie mówię że wcale, ale gdy tylko lekko wyjrzy słońce już przychodzi taka mega chumra =(

Eh... jeszcze tylko kilka dni i wyjeżdżam na wakacje, jeżeli do tego czasu nie zwariuje to myślę że mam realne szanse na to żeby wypocząć =) i obiecuje, że nie będę marudzić, nie będę niczego sobie żałować i w dniu wyjazdu stwierdzę że wakacje były rewelacyjne! Ot tak właśnie chcę! Dlatego też nie planuje niczego, co będzie to będzie...

Mam cichą nadzieję że mi się uda!
Ale póki jeszcze jestem wysyłam kilka fotek z zeszłorocznych wakacji =)


poniedziałek, 9 lipca 2012

upał, upał, upał....

Niby najzwyczajniej w świecie, a jednak wyjątkowo uparcie upał nie odpuszcza. Nie żebym nie lubiła lata, ja je wręcz uwielbiam! Ale nie znoszę tak wysokiej temperatury i uczucia że zaraz się uduszę, bo naprawdę nie ma czym oddychać =( Pomimo wszystko staram się nie marudzić i wydobywać z tego same korzyści, na przykład piękną opaleniznę jakiej już dawno nie miałam, czy też cudowne smaki wszystkiego co zimne =)

Niestety blog zamiast się rozrastać, zatrzymał się w miejscu, ale już się tłumaczę... Natłok spraw i zadań, chwilowa wakacyjna praca, zajęcia adaptacyjne moich wrześniowych 3-latków, z którymi już niedługo spotkam się w przedszkolu, a ponadto nie da się ukryć każdą wolną chwilę spędzam w naszym raju na ziemi. Nie może oczywiście zabraknąć też czasu dla mojego kochanego Z. A niestety wczoraj i dzisiaj nie mogło też obyć się bez ostatniego zjazdu na uczelni. Na szczęście wszystko już zaliczone i czekam na ostatni rok mojej męczarni w wylęgarni talentów pedagogiczno-psychologicznych.

Obiecuję poprawę! A teraz wysyłam troszkę wiatru (bo akurat troszku dmucha za oknem) tym którym za ciepło i znikam spać! Jutro, a właściwie dziś czeka mnie wyprawa do Skansenu z moją cudowną (!!!) grupą półkolonijną.


Dziękuję za pierwsze komentarze! Bardzo to miłe i nie ukrywam, że motywujące! DZIĘKUJĘ!

środa, 20 czerwca 2012

krótko o tym, co mnie fascynuje...

Od zawsze uwielbiałam przestawiać różne drobiazgi w moim pokoju, półki zawsze uginały się pod ciężarem różnorakich świeczek, ramek, figurek i innych bibelotów. Jednak dopiero niedawno zaczęłam się interesować ogólną przestrzenią jaka jest wokół mnie. Co prawda w mieszkaniu rodziców nie mam za dużego pola do popisu i wyżycia się "artystyczno - kreatywnego", jednak mam nadzieje, że już nie długo będę mogła rozpocząć remont moich skromnych, lecz osobistych 38m2 =)

Przyznam na wstępie szczerze, iż zafascynowana jestem pomysłami, mieszkaniami innych blogerek. Wasz styl dziewczyny i ogólnie wszystkie wnętrza retro są cudowne! Ja jednak nie wyobrażam sobie mieszkania w bieli na śląsku... Niestety... Może się mylę, aczkolwiek próby rodziców nie wychodziły i nie chce powtarzać tych błędów chyba. Dodatkowo moja kochana druga połowa, nie widzi się w takim wnętrzu jak wasze, a skoro ma to być wspólne mieszkanie, to musimy stworzyć coś i dla mnie i dla mojego kochanego Z. =)

Dlatego też, chętnie podzielę się czymś zupełnie odmiennym, mieszkaniem w stylu bardziej nowoczesnym, ale oczywiście z domieszką retro! Tak szybko nie odpuszczę.

Mam nadzieję, że dzięki temu iż będę mogła czasem tu coś skrobnąć i się pochwalić to zmobilizuję się do kilku rzeczy, np. do nauki szycia, czy większego zaangażowania kulinarnego. Tak więc wiele przede mną. Mam nadzieję, że motywacja będzie i że moje wypociny z czasem zostaną zauważone przez szersze grono. 









A powyżej skrawek naszego raju na ziemi (ogródka działkowego), bez którego lato już nigdy nie było by takie same.

poniedziałek, 18 czerwca 2012

bo zawsze od czegoś zacząć trzeba....

Ot i jestem!

Długo zbierałam się z założeniem tego bloga. Inspiracji było wiele, natchnień i dziwnych motywacji też, jednak twórczości brak (nie powinnam tego mówić, nauczycielom przecież nie wypada być nie twórczym!). Ja jednak jestem początkującym nauczycielem, na przymusowym bezrobotnym więc może i mi wolno. Jednak postanowiłam z tym walczyć i wydaje mi się, iż założenie bloga może mi w tym znacznie pomóc.

Czym się chcę dzielić...? Życiem, przemyśleniami, uczuciami, twórczymi pomysłami (na wszystko, bo bywa czasem tak, iż mam tysiąc pomysłów na siebie). Może trochę moimi dwoma domami, bo tak naprawdę nie umiem się zdecydować gdzie jest moje prawdziwe miejsce na ziemi. Swoimi marzeniami, pragnieniami i wszystkim tym co składa się na moje zarazem zwyczajne, dziwne i zwariowane życie.

Tak! Zgadza się! Jestem osobą, która często popada w dwie zupełnie różne skrajności - z lenia tkwiącego cały dzień w fotelu (obecnie), po osobę która biega, szaleje i nie wie w co włożyć ręce, bo przecież świat daje nam tak wiele, a czasu mamy tak mało! Dlatego ogłaszam od dziś, iż staję na nogi i już nie siedzę w fotelu, ani nie leżę na tapczanie jak leń.

Ot właśnie tak, a nie inaczej!